photo
Bracia mniejsi i więksi Opowieści o mieszkańcach z krainy Biebrzy i nie tylko
Producent: Paśny Buriat
Bracia mniejsi i więksi Opowieści o mieszkańcach z krainy Biebrzy i nie tylko PRACA ZBIOROWA Bracia mniejsi i więksi. Opowieści o mieszkańcach z krainy Biebrzy i nie tylko to dwadzieścia siedem znakomitych przyrodniczych gawęd o fascynującym świecie przyrody, o miłościach i zdradach, rodzicielstwie, przywiązaniu, polowaniach, miłosnych aktach, życiu i śmierci, i rytmie życia odmierzanym porami roku. Daj się uwieść przyrodzie, zajrzyj do krainy Biebrzy... Bohaterowie opowieści (w kolejności zaproponowanej przez autorów): wydra, rybitwa białoskrzydła, bocian biały, bóbr, czajka, żubr, żuraw, kruk, kszyk, kuropatwa, niepylak mnemozyna, łabędź krzykliwy, krzyżaki, rycyk, lelek zwyczajny, sóweczka, żołna, myszołów, łoś, dzik, zając szarak, kraska, zaskroniec, wilk, jeleń, dudek i - last but not least - ropucha szara. O książce Trzęsie mnie do żywego, kiedy opowiadający o zwierzętach przyrodnicy przyozdabiają swoje wypowiedzi dobrotliwym określeniem "nasi bracia mniejsi", powołując się przy tym na słowa świętego Franciszka z Asyżu, choć podobno ów święty, używając tego określenia, nie miał wcale na myśli zwierząt, lecz swoich współbraci - franciszkanów... Dla mnie fraza "nasi bracia mniejsi" brzmi co najmniej lekceważąco wobec zwierząt, bo wygłaszana z pozycji człowieka - pana wszelkiego stworzenia. Węszę w tym objaw pychy i brak wrażliwości na los i cierpienie innych niż my istot. A jednak BRACIOM Kłosowskim wybaczam ów tytuł, bowiem wiem, że w tym przypadku nie chodzi o lekceważącą "dobrotliwość", ile o braterstwo, które jest cnotą - o nierozerwalny związek oparty na silnej więzi łączącej nas ze zwierzętami. Bo kto jak nie BRACIA, od lat pomieszkujący nad Biebrzą, jest w stanie o braterstwie tak przekonująco opowiadać? Okraszone kapitalnymi fotografiami gawędy o skrzydlatych, czworonożnych, a nawet sześcionożnych mieszkańcach krainy Biebrzy pełne są empatii i głębokiego zrozumienia świata, jaki braci Kłosowskich otacza. Niezwykły talent zarówno do opowiadania, jak i fotografowania świata przyrody sprawia, że książkę tę czyta się z prawdziwą przyjemnością. Polecam wszystkim miłośnikom natury, fascynującej krainy Biebrzy i nie tylko, bowiem wielu bohaterów tych opowieści spotkać można także "gdzie indziej", ot, tuż za rogiem... Warto więc sięgnąć po tę książkę, by na spotkanie z łosiem, wydrą, bocianem, wilkiem, jeleniem, dudkiem, dzikiem, ropuchą czy zaskrońcem móc się solidnie przygotować... Ta książka pachnie prawdziwą przygodą, która czeka na każdego. Wystarczy tylko wyjść z domu... Jan Walencik, filmowiec i fotograf przyrody Fragment książki Bóbr, jaki jest, mało kto widzi. Bo mało kto widuje samego bobra. Ale za to jego obecność rzuca się w oczy - w postaci podciętych lub już zwalonych drzew, zaostrzonych pniaków i stosów ogryzionych z kory gałązek walających się nad rzekami. Przyjeżdżam wiosną na znajomą aleję topolową, a tu w krajobrazie jakoś pusto i widno, zaś w miejscu drzew wystają pniaki zaostrzone niczym ołówki. Jakby zamierzano tu wbijać na pale cały oddział złoczyńców. Zaglądamy z bratem na tyły pewnego zaszytego wśród drzew gospodarstwa, gdzie co roku obserwujemy dziuple w wierzbach i ich skrzydlatych mieszkańców. Od zewnątrz obejście otaczał zawsze gęsty kordon młodych osik, a tu co? Gospodarz wziął siekierę i ściął wszystkie, zostawiając las ostrych szpikulców, przypominający powiększone łoże fakira? Ach, nie, to nie siekiera poszła tu w ruch, tylko ostre pomarańczowe siekacze bobrów zamieszkujących przyległe do gospodarstwa starorzecze. Czasem na jego brzeg wytoczy się któryś z tych gryzoni, które dzięki sąsiedztwu ludzkiej sadyby pozbyły się naturalnej obawy przed człowiekiem. A gdy już ufnie wyjdzie na brzeg, co się ukaże naszym oczom? Gruda błota. Wielki mokry szczur. Jakiś upaprany gałgan, a nie żywa istota. Bez oczu, uszu, bez grymasu na kudłatym obliczu. Słowem: indywiduum bez wyrazu. Wśród fotografów przyrody bóbr od dawna ma taką opinię. Fakt - nie jest to może zwierz szczególnie fotogeniczny, a na dodatek wiedzie nocny i podziemny tryb życia. Czarny obiekt pozostający w ciemności - nie jest to raczej największe marzenie fotografa. Ale może właśnie dlatego ta istota stanowi dla naszych aparatów tak duże wyzwanie? Kiedyś już samo jej spotkanie było nie lada wyzwaniem, pamiętam bowiem takie, wcale nie tak znów dawne czasy, gdy bóbr był zwierzęciem legendarnym. Nawet nad Biebrzą, która jest rzeką dla bobrów idealną i którym zresztą zawdzięcza swą nazwę. Dziś jest tu aż rojno od tych zwierząt, ale jeszcze trzydzieści lat temu pojedyncze bobrowe chaty, czyli żeremia, i ślady zębów na drzewach pokazywano sobie jako osobliwość. Ale po kolei, wszak koleje losu tego zwierzęcia były kręte. Raz bóbr był pod wozem, raz na wozie - zwłaszcza to drugie miało przez długi czas dosłowne znaczenie, a wszystko za sprawą kłusowników. Pewnej wiosny nasi gospodarze, ojciec i syn, oświadczyli, że muszą zmienić strzechę chlewa na solidny blaszany dach. Próbowaliśmy ich uprosić, żeby choć trochę z tym
Sklep: gandalf.com.pl
Cena: 63.00 59.22
Przejdź do sklepu